Mam w domu magiczną teczkę. Niebieską.
Magiczną, bo trzymam w niej skarby. Pamiątki, które trafiły do mnie po lotach od pasażerów.
Niektóre są urocze, inne zaskakujące, jeszcze inne być może nieco nie na miejscu. Ale wszystkie mają wspólną cechę: zostały mi podarowane przez osoby, którym w jakiś sposób zapadł w pamięci lot ze mną. I dlatego wciąż trzymam je, bo przypominają mi o urokach tej pracy i przywołują wspomnienia.
1. „Je t’aime Justina”
Prezent od 10-letniej pasażerki, podróżującej bez opieki osoby dorosłej, czyli tzw. potocznie w lotniczym języku „UM-ki”.
UM – unaccompanied minor, czyli nieletni pasażer podróżujący samotnie. Zazwyczaj osoba między 5. a 16. rokiem życia, ale dokładny wiek różni się w zależności od procedur przewoźnika.
Nie wszystkie linie lotnicze przyjmują na pokład UM-ki. Część przewoźników, jak np. linie typu low cost, nie zgadzają się na przewóz samotnie podróżujących dzieci. Takim pasażerom bowiem przysługuje opieka personelu pokładowego, który musi poświęcać dodatkową uwagę i czas na młodocianego pasażera, a także opieka obsługi naziemnej przed wylotem i po wylądowaniu, co jest dodatkowo płatne.
Firma, w której otrzymałam ów prezent, pozwalała w przepisach na podróż nieletnim. Dziewczynka, która leciała wówczas pod moją opieką, była urocza. Grzeczna, miła, uśmiechnięta, nie sprawiała problemów, po starcie poprosiła tylko o kredki, które mieliśmy zawsze na wyposażeniu samolotu, właśnie z uwagi na podróżujące z nami dzieci. Zeszyt do rysunków miała swój. Mówiła, że bardzo lubi malować. Zajęta była tym przez cały lot.
Po wylądowaniu okazało się jednak, że „lubię malować” oznaczało wielki talent. Rysunek, który mi wręczyła, był małym dziełem sztuki. Piękne zwierzęta, narysowane bez szablonu, a na górze kartki napis „Je t’aime Justina” (tak po francusku wygląda pisownia mojego imienia), którego nie muszę chyba tłumaczyć na język polski.
Jeden z naszych pilotów, pierwszy oficer, który skończył liceum plastyczne, był pod ogromnym wrażeniem talentu dziecka. Ja natomiast w pakiecie, wraz z rysunkiem, dostałam na koniec buziaka.
I powiedzcie, że to nie są chwile, dla których warto latać.
(…)
✈️ (reszta tekstu dostępna w książce, którą piszę – zapraszam już wkrótce do lektury!) ✈️