Podobno każdy z nas ma choć jedną osobę, która myśli o nas w różnych sytuacjach.
Boarding pasażerów.
Małe lotnisko regionalne we Francji. Pracuje tam tylko czterech koordynatorów naziemnych, wszystkich ich już znam, a oni mnie.
Jeden z nich wchodzi na pokład tuż po pasażerach, standardowo z dokumentacją lotu. Stoję przy drzwiach, lecimy na małym turbośmigłowcu, nieco ponad 30-miejscowym. Jestem sama w kabinie.
Koordynator wskazuje mi dyskretnie na jedną z pasażerek, przyglądam się jej. Młoda dziewczyna, przed 30-tką. Długie, ciemne włosy, całkiem ładna. Zapamiętałam ją sobie z boardingu. Na moje „dzień dobry” odpowiedziała bowiem tonem i spojrzeniem, jakby wchodziła na salę operacyjną i żegnała się w myślach z życiem.
Okazuje się, że chwilę wcześniej w terminalu było jeszcze gorzej: zaczepiała wszystkich z obsługi naziemnej i wypytywała o stan samolotu, naszą linię lotniczą i załogę. Koordynator opowiada mi to dodając, że dziewczyna boi się latać.
No, to będzie ciekawie – myślę sobie w duchu. Lecimy na Korsykę, spora część lotu nad wodą, muszę podczas demo pokazać kamizelkę ratunkową. Potem mają być turbulencje – kapitan zapowiadał mi to już na odprawie przed lotem.
Mamy tzw. full house, czyli komplet pasażerów. Jestem sama. Mam zrobić serwis z cateringiem. Lecą dzieci, w tym dwójka bez opieki, starsze osoby i kobieta w ciąży. A teraz jeszcze okazuje się, że dziewczyna boi się latać.
Dziękuję koordynatorowi za to cenne info. Gdy wchodzę potem do kokpitu zgłosić liczbę pasażerów kapitanowi (po boardingu liczymy standardowo raz jeszcze wszystkich na pokładzie), przekazuję mu, że mamy pasażerkę, która boi się latać. Podczas liczenia przyjrzałam się jej z bliska. Siedziała zapięta pasem i przyglądała mi się.
Kapitan mówi mi, że jeśli będzie bardzo panikować, mam dać mu znać. Zamykam drzwi główne samolotu, potem drzwi do kokpitu. Chłopaki przygotowują się do uruchomienia silników w naszym warczącym turbośmigłowcu, a ja przygotowuję się do demo.
Choć zazwyczaj robię je wpatrując się nieruchomo w jeden stały punkt na tylnej ściance kabiny (standard u stewardes, na pasażerów patrzeć nie można, bo nas dekoncentrują), tym razem postanawiam, że będę delikatnie przerzucać spojrzenie na dziewczynę. By zobaczyć, jak reaguje już na etapie demo.
Kiedyś, wprawdzie na odrzutowcu, bo na Boeingu 737, zdarzyło mi się, że kobieta lecąca z niemowlakiem rozpłakała się podczas demo, gdy zobaczyła maskę tlenową i usłyszała o dekompresji. Płakała tak przez całe wznoszenie. Niemowlak, który siedział przypięty pasem na jej kolanach, śmiał się i rechotał. Do dziś pamiętam ten obrazek – wyglądało to tak „uroczo”, że ja i szefowa pokładu z trudem zachowałyśmy powagę.
Ta dziewczyna leci sama.
W naszym turbośmigłowcu konfiguracja kabiny jest taka, iż z prawej strony są dwa siedzenia obok siebie. Dziewczyna siedzi obok nieznajomego chłopaka. On od strony okna, ona od strony środkowego przejścia. Po drugiej stronie przejścia mamy tylko po jednym siedzeniu, przy oknie. Siedzi tam kobieta w średnim wieku.
Zlustrowałam wszystkich pasażerów w jej otoczeniu, by już w myślach na tym etapie wytypować, kto ewentualnie może mi pomóc w razie potrzeby. Jestem sama w kabinie, muszę sobie radzić, a gdy sytuacja tego będzie wymagać – poprosić pasażerów o pomoc w prostych czynnościach. Nie jestem w stanie rozdzielić się i być wszędzie przy każdym.
Już na szkoleniu wstępnym uczy się nas, a potem na szkoleniach okresowych każdorazowo się to powtarza, by podczas boardingu przyglądać się pasażerom i już na tym etapie identyfikować ewentualnych pomocników załogi. Potem, w trakcie lotu, może nie być czasu, gdy sytuacja nas zaskoczy.
Jednocześnie zapamiętywać takich, którzy mogą sprawiać problemy. Im wcześniej będziemy tego świadomi, tym dla nas i dla wszystkich na pokładzie lepiej.
Gdy natomiast jesteś w dodatku sama w kabinie pasażerskiej, wyobraźnia musi ci pracować cały czas. Podręcznik podręcznikiem, ale lotnictwo to taka branża, w której zdarzają się sytuacje nieszablonowe. I wtedy wyobraźnia i przewidywanie niektórych sytuacji może uchronić cię przed dalszym niekorzystnym rozwojem wydarzeń. Wyobraźnia w lotnictwie to – oprócz znajomości procedur – druga najważniejsza dla załogi umiejętność.
Uruchamiamy silniki.
Robi się głośno, dziewczyna rozgląda się nerwowo na prawo i lewo. Ja zaczynam demo.
(…)