Gdy jesteś stewardesą od paru lat, wydaje Ci się, że niewiele może Cię zaskoczyć.
Przerabiałaś już różne sytuacje na pokładzie: te bardziej i mniej standardowe. Tymczasem lotnictwo i praca z ludźmi to takie połączenie, które powoduje, że nigdy nie jest nudno. Uczysz się czegoś nowego cały czas. I cały czas coś nowego Cię zaskakuje.
Lotnisko na południu Francji, lato, piękny słoneczny dzień.
W tle palmy, jest uroczo. Zaczynamy boarding pasażerów.
Na końcu na pokład wchodzi koordynator naziemny, który informuje mnie, że to jeszcze nie koniec. W terminalu poszukują bowiem jednej zagubionej pasażerki, która odprawiła bagaż, ale nie dotarła jeszcze do „gejtu”. Prawdopodobnie utknęła gdzieś w okolicach kontroli bezpieczeństwa.
Chwilę później okazuje się, że pasażerka się znalazła – koordynator dostaje taką informację przez krótkofalówkę – ma ją ustawioną tak głośno, że wszystko słyszę, znam francuski. On odpowiada obsłudze bramki, że już tam po nią jedzie samochodem i przywiezie ją osobno do samolotu. Kapitan zgadza się poczekać.
Parę minut później są już pod samolotem, pasażerka wchodzi na pokład. Podchodzi do mnie i nerwowo zaczyna mówić, że nie zajmie miejsca dopóki jej bagaż rejestrowany nie znajdzie się w tzw. cargo, czyli luku bagażowym.
Jestem sama w kabinie, mam masę innych obowiązków. Przez opóźnioną pasażerkę spieszymy się teraz, by szybko zamknąć drzwi. Nie bardzo rozumiem, o co pasażerce chodzi. Pytam, skąd takie przypuszczenia, że jej bagaż nadany w terminalu nie leci z nami? W odpowiedzi słyszę, że „ma pewne informacje od koordynatora naziemnego”.
Dalej nie rozumiem, nie mam czasu wyciągać od niej reszty. Odwracam się w stronę kokpitu, wchodzę do środka i pytam kapitana, czy wie coś o jakimś zagubionym bagażu pasażerki? Owszem, kapitan wie coś. Zdziwiony pyta mnie, skąd pasażerka o tym wie? Odpowiadam, że „ma pewne informacje od koordynatora naziemnego”.
Kapitan wściekły mówi do oficera, że tak być nie powinno. Z wymiany zdań między nimi dedukuję, że obsługa lotniska zgubiła walizkę pasażerki i koordynator przekazał to wcześniej kapitanowi. Czemu jednak przekazał to także samej pasażerce?
Kapitan jest zły. Teraz to my będziemy musieli radzić sobie z jej zdenerwowaniem. A raczej ja, która zostanę z nią w kabinie.
Ale… gdzie jest w ogóle koordynator? Wychodzę z kokpitu, wystawiam nos za drzwi główne, staję na schodkach. Moim oczom ukazuje się taki oto widok:
koordynator naziemny stoi pod samolotem w towarzystwie dwóch policjantów w mundurach.
Obok policyjnego radiowozu. Wyraźnie zdenerwowany próbuje im coś wyjaśnić.
Co tu się dzieje? Wołam do koordynatora, że potrzebujemy go na pokładzie, mamy problem.
(…)
✈️ (reszta tekstu dostępna w książce, którą piszę – zapraszam już wkrótce do lektury!) ✈️
*Piszę książkę, w której znajdą się m.in. owe fragmenty, zamieszczane na blogu. Kopiowanie fragmentów bez zgody autorki jest zabronione.